Frank Medrano

Kalistenika – i możesz więcej!

Kalistenika to niezwykle skuteczna metoda treningowa, polegająca na pracy z ciężarem własnego ciała oraz na umiejętnym wykorzystaniu do ćwiczeń przedmiotów z najbliższego otoczenia. Co dokładnie oznacza, skąd się wzięła, co spowodowało, że zaczęła się ostatnio popularyzować, a także – czy warto się nią zainteresować i dlaczego odpowiedź od razu jest twierdząca?

W polskich siłowniach czy klubach fitness coraz częściej zauważa się osoby, które ćwiczą w sposób niekonwencjonalny. To znaczy, nie spędzają całego swojego treningu na przerzucaniu żelastwa, jak można nazwać pracę z obciążeniami, ani nie ograniczają się do biegania na bieżni. Zamiast tego (lub: także) uprawiają coś, w czym na pierwszy rzut oka odnaleźć można wiele elementów typowych dla gimnastyki. Podciągają się na drążkach na przeróżne sposoby albo ćwiczą bez dodatkowego sprzętu. I, jakkolwiek ten specyficzny rodzaj treningu w obiektach klasycznie do tego przeznaczonych można potraktować jako ciekawostkę, tak już widok osoby wykonującej przeróżne ćwiczenia pod gołym niebem może zaciekawić. Chociaż polski klimat niezbyt na to pozwala, również zwolenników trenowania z ciężarem własnego ciała pod chmurką jest nad Wisłą coraz więcej.

Kalistenika – co to jest?

Liczba miłośników kalisteniki na świecie rośnie z dnia na dzień. Pod tym tajemniczym pojęciem kryje się trening z ciężarem własnego ciała – całego lub części, co zależy od wykonywanego ćwiczenia. Chodzi tu o wszelkie brzuszki, mostki, stanie na rękach, pompki, przysiady, planki, wyskoki, zeskoki, wspięcia, podciągnięcia itp. Brzmi znajomo? No, jasne! Do czynienia z nimi miał każdy, kto przynajmniej raz w życiu nie uciekł z lekcji WF-u. Niezwykle istotną rolę odgrywają w nich drążki do podciągania, barierki albo dwie równoległe poręcze, na których wykonać można niezliczone ilości różnych ćwiczeń.

Wystarczy jednak odrobina kreatywności (i świadomość własnych możliwości, żeby nie zapewnić sobie nadprogramowej wycieczki karetką!) i z powodzeniem można wykorzystać do treningu znajdujące się w mieszkaniu meble. W filmach nieraz pojawiały się sceny, w których zamknięci w małych celach więźniowie trenowali na łóżkach, kratach czy podłodze, nie mając pod ręką profesjonalnego sprzętu. To również jest kalistenika. Wystarczy rzec, że same tylko pompki można wykonywać na wiele różnych sposobów. Gama ćwiczeń jest ogromna. Oczywiście, w końcu uczymy się ćwiczeń, w których obciążeniem jest nasz partner, z czasem też dochodzimy do wykonywania flagi czy innych skomplikowanych konfiguracji. Wcześniej jednak potrzeba dużo samozaparcia, dyscypliny i jeszcze więcej treningu.

Historia kalisteniki

Spójrzmy na moment w przeszłość. Kalistenika jest bowiem prawie tak stara, jak nasza cywilizacja. Okazuje się, że już w starożytności doceniano zalety treningu z masą własnego ciała. Wielu historycznych wojowników, których dziś cenimy za waleczność, wprowadzało ją do harmonogramu ćwiczeń. Samo słowo to zbitek dwóch greckich wyrazów, oznaczających „siłę” i „piękno”. Jest też teoria, że nazwa może pochodzić od starożytnego historyka, Kallistenesa z Olintu. Faktem jest natomiast, że – według Herodota – Spartanie korzystali z kalisteniki szykując się do słynnej bitwy pod Termopilami. Mnisi Shaolin używali swego ciała jako obciążenia, budując formę do obrony klasztorów przed szabrownikami. W tamtych też czasach żył chiński filozof Konfucjusz, uważany za pierwszą osobę dostrzegającą opłacalność ćwiczeń. Od Liwiusza, historyka rzymskiego dowiadujemy się z kolei, że trening kalisteniczny był równie chętnie stosowany przez gladiatorów, tak samo też w średniowieczu ćwiczył giermek, by zostać rycerzem. To, w jaki sposób tysiąc czy dwa tysiące lat później myślimy o gladiatorach, Spartanach czy mnichach Shaolin jest wystarczającym dowodem, jak cennym, skutecznym i ponadczasowym jest odpowiednio dobrany trening z obciążeniem własnego ciała.

Dzisiejszą koncepcję ćwiczeń zawdzięczamy w dużej mierze Friedrichowi Ludwigowi Jahnowi. Był to pruski dowódca wojskowy, który w XIX wieku zaprojektował zestaw poręczy i drążków do ćwiczeń. Krok ten pozwolił się też rozwinąć gimnastyce. Równolegle do ćwiczeń wojskowych, w XIX wieku doceniono atuty kalisteniki, widząc w niej szansę na samodoskonalenie kobiet. Później na pewien czas koncepcja tego typu treningu rozeszła się trochę po kościach. Gimnastyka stała się odrębną dyscypliną, niektóre elementy włączono w lekcje WF lub bardziej obszerne programy treningowe na siłowniach.

Od paru lat obserwujemy boom na treningi kalisteniki. Chociaż nigdy nie zaginęły one całkowicie (w Australii kalistenika jest nawet dyscypliną sportową), a różne pozycje literackie raz po raz próbują przekonać nas, że trening z obciążeniem własnego ciała jest lepszy od machania sztangą, to ostatnią popularność można wiązać z rozpropagowaniem street workoutu, czyli treningu ulicznego. Przy takim treningu używa się wszystkiego, co jest pod ręką – latarni, osiedlowego trzepaka, bramek na boiskach piłkarskich, drzew, drabinek na placach zabaw. Coraz częściej też powstają miejsca i parki dedykowane takim aktywnościom, wyposażone w drążki i poręcze, na których można do woli tworzyć przeróżne akrobacje. Na całym świecie powstają grupy doskonalące te ćwiczenia i publikujące swoje dokonania w Internecie. A trzeba przyznać, wiele z nich wygląda naprawdę efektownie! Mówi się, że katalizatorem tego zjawiska było wydanie kilka lat temu książki Paula Wade’a, pt. „Skazany na trening. Zaprawa więzienna.”. Miała ona dowieść, że w każdych warunkach i bez wyrafinowanego sprzętu można uzyskać doskonałą formę, siłę i wytrzymałość, dyscyplinując jednocześnie swój umysł. Opinie na jej temat są co prawda różne, natomiast niezaprzeczalny pozostaje fakt, że właśnie od kilku lat kalistenika rozkwita na nowo.

Kalistenika dobra dla całego ciała

Ale dlaczego właściwie się nią interesować? Przecież to metodyka treningu siłowego, a siłę można wyrobić na siłowni. Fakt też, że trening ukierunkowany na budowę masy mięśniowej spowoduje o wiele większy przyrost tkanki mięśniowej aniżeli trening kalisteniczny. Niemniej jednak, gro osób ograniczających się do wyciskania sztangi zapomina o mięśniach głębokich, o całej strukturze mięśniowej, ma wbrew pozorom małą dynamikę i wytrzymałość. Kalistenika nie zagwarantuje wielkich bicepsów, ale też nie każdy ich potrzebuje. Przy treningu kalistenicznym pracuje i jest wzmacniane całe ciało, o ile nauczymy się odpowiedniej techniki wykonywania poszczególnych ćwiczeń. Pracuje też umysł, ponieważ kluczem do sukcesu jest żelazna dyscyplina, koncentracja, śledzenie swych postępów i wyciąganie z nich wniosków. Doskonałe opanowanie ciała, jakie jest potrzebne podczas wielu z ćwiczeń, będzie niemożliwe bez odpowiedniego wytrenowania umysłu. Systematyczność wymaga, abyśmy umieli znaleźć w codziennym rauszu chwilę czasu na sport. Ta umiejętność i tak zawsze będzie atutem, niezależnie od rodzaju aktywności fizycznej. Kalistenika wiąże się nierozłącznie z samodoskonaleniem, wiarą w siebie i we własne możliwości i parciem do celu mimo trudnych momentów. Żeby wykonać najbardziej skomplikowane ćwiczenia, trzeba mieć ciało w bardzo dobrej formie, nie tylko silne ale i rozciągnięte, elastyczne i wygimnastykowane. A to wymaga systematyczności i dużego nakładu pracy. Wiele zyskać można już samymi podstawowymi ćwiczeniami, oczywiście w przypadku osób początkujących. Zwykłe planki czy przysiady, brzuszki na podłodze czy unoszenie nóg w zwisie na drążku – wszystkie te ćwiczenia, wykonywane umiejętnie i technicznie, wzmacniają całą sylwetkę i mają zbawienny wpływ na wady postawy.

Jak przy każdym treningu, niezmiernie istotna jest odpowiednia dieta. Niektórzy kalistenicy są zarazem weganami, choć to nie musi iść w parze. W serwisie Pomysł Na Życie z pewnością poruszymy jeszcze temat odpowiedniego odżywiania natomiast już teraz możemy polecić, aby zwracać uwagę na to co się je i gdzie się to kupuje. W przypadku osób uprawiających sporty jest to dodatkowo istotne. Ponadto, trening cardio – dla utrzymania dobrej kondycji, odpowiedniego poziomu tkanki tłuszczowej i metabolizmu, bezsprzecznie należy dodać bieganie, pływanie czy chociaż rower do swoich cotygodniowych czynności. I na koniec coś, co z pewnością ucieszy wszystkich miłośników siłowni – hantle i sztangi. Nawet ekspert kalisteniki Frank Medrano ich nie omija. Nigdzie nie jest powiedziane przecież, że obciążenia należy całkowicie wykluczyć.

Najważniejsze, to znaleźć złoty środek. My polecamy kalistenikę jako doskonały sposób na wzmocnienie sylwetki, muskulatury i wytrzymałości od strony fizycznej oraz samodyscypliny i koncentracji. To też ciekawe urozmaicenie tradycyjnego cyklu treningowego. Pomysł więc już jest, teraz pozostaje tylko wykonać pierwszy krok. Zatem, zgodnie z filozofią kalisteników, uśmiech na twarz i do roboty!

Źródło zdjęcia głównego: www.modell.photos / na zdjęciu: Frank Medrano