Jak zostać spotterem? Fot. Piotr Bożyk
Samolot na pasie startowym. Fot. Piotr Bożyk

Jak zostać spotterem? Opowiada Piotr Bożyk

Fotografia ma wiele twarzy. Inaczej robi się portrety, inaczej zdjęcia ślubne, a jeszcze inaczej uwiecznia statki powietrzne. To właśnie na tych ostatnich skupiają się spotterzy – magicy łączący w swych kadrach artystyczną wizję z miłością do branży lotniczej. Czy jednak dobre ujęcie lądującego samolotu wystarczy, by zostać spotterem? O specyfice fotografii lotniczej oraz o tym, jak zacząć przygodę ze spottingiem i o wszystkim, co początkujący spotter wiedzieć powinien opowiada Piotr Bożyk – pasjonat lotnictwa, dziennikarz lotniczy i spotter z wieloletnim doświadczeniem.

Chcę zostać spotterem – od czego mam zacząć?

Trzeba zacząć od zamiłowania do lotnictwa i statków powietrznych. Trzeba też mieć wiele pokory wchodząc w nowe towarzystwo i troszeczkę samokrytyki na początku robienia zdjęć – patrzeć na to, co się robi i zwracać uwagę na jakość. Porównywać, czy praca jest w porządku, czy nie wywoła burzliwych dyskusji itp. Myślę, że to wszystko idzie w parze. Do tego troszeczkę znajomości fotografii samej w sobie. No i chęć oraz otwartość na poznawanie nowej rzeczy. A do tego, nie robienie z siebie pajaca, takiej osoby wszechwiedzącej na zasadzie, że już czegoś liznąłem i coś mi się udało, to zjadłem wszystkie rozumy i teraz ja będę wyznaczał trendy lub będę znał się na wszystkim.

Zdarzali się ludzie, którzy przychodzili, bo ich tak mainstream kierował: inni robią zdjęcia, to może i ja zacznę. Z różnym skutkiem im to wychodziło. Byli żądni robienia wielu zdjęć, chcieli odwiedzać wiele miejsc, wchodzić jako pierwsi, nie mówili też kolegom o przylatujących ciekawostkach. Ale takie osoby z reguły gdzieś po roku czy po kilku latach znikały w czeluściach Internetu i słuch po nich zaginął.

Znajomość fotografii – na ile jest istotna, by zostać spotterem ?

Wiadomo, każdy z nas kiedyś zaczynał od zera, ale troszeczkę trzeba ten temat poznać. W fotografii lotniczej statek powietrzny czy kwestia lotnicza musi być w centrum uwagi. Nie można sobie ot tak pstryknąć zdjęcia, gdzie samolot zajmuje 1/40 kadru, a reszta to niebo. Tu trzeba ten obiekt lotniczy wyeksponować, a nie uczynić go tylko dodatkiem. Oczywiście, można zrobić zdjęcia artystyczne o zachodzie słońca, samolot przelatujący przy księżycu, słońcu czy na fajnej chmurze – ale to zawsze musi „coś” pokazywać.

Osoby robiące zdjęcia muszą wiedzieć, co chcą pokazać. Czy mają swój pomysł na lotnictwo? Swoje spojrzenie, którym chcą się podzielić z innymi? Bo gdy robimy po raz tysięczny zdjęcie samolotu z boku, to ono musi mieć w sobie coś wyjątkowego: światło, porę dnia, dzięki której samolot zabłyśnie… Trzeba więc tu włożyć trochę – a czasem i sporo – kreatywności.

Także na pewno należy poćwiczyć robienie zdjęć ogólnie, złapać to know-how. Ja na przykład do tej pory uczę się nocnych zdjęć, żeby dojść do perfekcji. A jest to dość ciężkie, bo zależy od obiektywu, aparatu, wartości przysłony, ISO itp. parametrów.

Czy są uniwersalne ustawienia aparatu dla fotografii lotniczej?

Nie można powiedzieć, że ktoś z tymi samymi ustawieniami zrobi takie samo zdjęcie co osoba, która mu te ustawienia poleci. Można się ewentualnie wypowiadać odnośnie do danego obiektywu, że przy takich wartościach światła coś jest nie tak itp. Każdy aparat, czy to bezlusterkowiec, lustrzanka czy cyfrowy, ma swoje ograniczenia. Nie da się przekazać komuś, kto robi Nikonem, ustawień z Canona czy z Sony. To są różne światy fotograficzne. Tu trzeba poznać swój aparat, możliwości obiektywu, światło czy jasność. Naświetlanie w nocy, by wyszło ostre zdjęcie, też jest różne w różnych aparatach.

Co jest największym wyzwaniem przy robieniu zdjęcia lotniczego?

To są często obiekty szybko poruszające się, ale da się im zrobić zdjęcie. Tylko ten statek powietrzny musi być na tyle ostry, by w każdym rozmiarze się dobrze prezentował. Czas, z jakim jest zrobione zdjęcie, ma np. wpływ na to, jak wygląda śmigło – czy jest zamrożone, czy ładnie je widać, że się porusza. Niektóre wojskowe samoloty mają na końcówkach łopat kolory, które się układają w koło. Albo występują zjawiska wilgoci, które powodują różne esy-floresy, vortexy, chmury nad skrzydłami i nie tylko. Także tutaj główną kwestią jest, że trzeba wyczuć aparat i dany samolot czy ogólnie obiekt.

NH Industries NH90. Fot.: Piotr Bożyk
NH Industries NH90. Fot.: Piotr Bożyk

Przejdźmy do sprzętu. W jaki aparat powinna celować osoba, która chciałaby zostać spotterem?

Na pewno nie ma obowiązku, że musi to być lustrzanka. Sam zaczynałem od takiego lepszego cyfrowego aparatu Sony. Nie ma też jednego zestawu, który można polecić. Oczywiście – aparat musi mieć szybką migawkę, bo fotografujemy obiekty szybko poruszające się, zwłaszcza te wojskowe. Trzeba tu wypośrodkować budżet i z niego wyciągnąć maksimum.

Można zacząć od bardzo dobrej cyfrówki i wtedy zdjęcie naprawdę dobrze wygląda. Myślę, że to są aparaty od 4-5 tysięcy zł w górę, nawet może mniej. Można dostać też dobre aparaty za 2 – 3 tysiące. Cyfrówka, jeśli ma dobry zoom optyczny, to poradzi sobie w podstawowych zdjęciach. „Dobry”, to znaczy 20 – 30-krotny zoom, bo odpowiada ogniskowej 300 – 400 mm. Tylko musi to być zoom optyczny, czyli bez żadnych wspomagaczy cyfrowych.

Jeśli natomiast mówimy już o lustrzankach, to tu już trzeba do tego dokupić obiektyw, a ten czasem przerasta cenę body. Np. Canon 5D Mark IV to koszt 9 – 10 tys. zł. Ale do niego obiektyw z dobrym światłem o ogniskowej 100 – 400 mm, czyli najczęściej używany przez spotterów, to koszt nawet od 14 tysięcy w górę.

I do tego statyw?

Statyw jest koniecznością do zdjęć nocnych i niektórych wieczornych. Natomiast do zwykłego robienia zdjęć przy dobrej, a nawet średniej pogodzie statyw jest zbędną rzeczą.

Co jeszcze się przydaje spotterowi?

Na pewno trzeba mieć ze sobą zapasowe karty pamięci, bo różne rzeczy mogą nas spotkać – od awarii karty i złego zapisu po zwykły brak miejsca lub brak włożenia karty po jej zgrywaniu. Sam w swoim portfelu mam zapasowe karty pamięci. Jeśli robi się zdjęcia w RAW-ach, to taki plik waży 40 – 60MB plus 10 – 20MB zdjęcie .jpg. Robiąc 300 zdjęć wychodzi nam już kilka giga. No i karty muszą być pojemne i szybkie. Do tego baterie, to jest must have. Niektórzy, jeśli chcą od razu zdjęcie opublikować, mogą mieć ze sobą laptopa.

A słynna drabina?

Drabinka przydaje się w życiu spotterskim w wielu miejscach. Pod płotem – jak najbardziej tak. Płoty lotniskowe są dość wysokie, zakończone drutem kolczastym. No i jeśli wtedy, gdy ktoś chce robić zdjęcia z innych miejsc – nie tylko tych ogólnie dostępnych. Ale na większości górek spotterskich drabina nie jest potrzebna.

Na ile zdjęcie powstaje w aparacie czy głowie spottera, a na ile w programie do obróbki zdjęć?

To jest już kwestia danego fotografa. Ja jestem z tych osób, które wolą, żeby zdjęcie było wykonane raczej aparatem, a nie Photoshopem. Na komputerze może być ewentualnie tylko docięte lub lekko poprawione, a nie całkowicie przerobione do zupełnie innego i nienaturalnego wyglądu. Nie wspominając już o próbach doklejania czegoś czy zmianie koloru nieba. Ale niektórzy lubią bardzo przerabiać swoje zdjęcia. To więc zależy od podejścia danego fotografa. Są osoby, które lubią pokombinować na komputerze, ale są i osoby, które kombinują aparatem, szkłem, ustawieniami.

Czyli warto pamiętać, że do inwestycji w aparat, obiektyw i inne akcesoria dochodzi jeszcze zakup komputera, który umożliwi późniejszą obróbkę i magazynowanie znacznych ilości zdjęć?

Dokładnie tak. Tutaj też przydadzą się dyski zewnętrzne i zakup chmury do kolejnego przechowywania zapasowego.

O tym, jak to jest, gdy tym spotterem się już zostanie, czy można na tym zarobić, oraz jak wyglądają „polowania na samoloty”, dowiecie się z historii Piotra. Zapraszamy!

 


Piotr Bożyk - spotter, dziennikarz i pasjonat lotniczy

Piotr Bożyk – spotter i pasjonat lotnictwa od najmłodszych lat. Od 15 lat także dziennikarz lotniczy oraz pracownik branży lotniczej z wieloletnim stażem.