Stewardessa Austrian Airlines

Podniebne królowe

Interesujące zajęcie, nieustająca impreza, dobre pieniądze i możliwość zwiedzenia całego świata. Jednym słowem, same plusy. Praca stewardessy należy bez wątpienia do grona zawodów wzbudzających zaciekawienie i westchnienia podziwu. Czy rzeczywistość jest jednak tak jednoznacznie kolorowa, jak wydaje się wielu postronnym osobom? Magda, stewardessa z piętnastoletnim stażem, zna ten świat od podszewki i specjalnie dla redakcji Pomysł Na Życie obnaża prawdę o kulisach swojej branży oraz o problemach, z jakimi na różnych etapach pracy przyszło jej się zmierzyć.

Stewardessa z przypadku

Jest wysoka i szczupła. W mundurze prezentuje się doskonale, jak uosobienie męskiego wyobrażenia o stewardessie. Gdyby założyła do tego szpilki na wysokim obcasie, niejednego faceta mogłaby wprawić w kompleksy. Ale takich nie nosi na co dzień. Buty na płaskim obcasie są bardziej praktyczne i nogi znacznie mniej się męczą. Lecz czegokolwiek by nie założyła, stewardessa musi wyglądać schludnie. Ubranie członka personelu pokładowego jest jego wizytówką, a co za tym idzie – wizytówką linii lotniczych, dla których pracuje.

Magda przyjechała do Warszawy z 35-tysięcznego miasteczka w 1999 roku. Początkowo obawiała się niebezpieczeństw dużego miasta. Z drugiej strony, dziewczyna świeżo po liceum jest na tyle ciekawa świata, że wszelkie obawy przy tym szybko bledną. Tak więc Magda, która dostała się na studia zaoczne i musiała podjąć pracę, by za nie zapłacić, nie poddała się i zaczęła szukać zatrudnienia. Bardzo dobrze pamięta te czasy, gdy ogłoszenia wycinała z gazet i wysyłała listy gdzie się da. Wielu z nas to zna, choć dziś wykorzystujemy maile i CV w formie elektronicznej. Wtedy Magda musiała koperty oklejone znaczkami nosić na pocztę. Ale nigdy nie planowała pracować na pokładzie statku powietrznego.

Nie jest urodzoną stewardessą. Niektóre koleżanki już od dzieciństwa widziały w tym swój wymarzony zawód, a pasję tę sukcesywnie kontynuują z roku na rok. Inne osoby po prostu wykonują swoją pracę. Magda o takim kierunku nigdy nie marzyła. Nie leciała nawet samolotem, a jedyne doświadczenie, jakie miała z lotnictwem, to trzymany w domu zestaw przypraw i plastikowych sztućców z logo linii lotniczych, które dekadę wcześniej jej babcia przyniosła z pokładu po podróży. Gdy więc miała odbyć pierwszy lot już po otrzymaniu pracy, bała się, że dostanie choroby lokomocyjnej. Obawiała się reakcji organizmu. Nic złego się jednak nie wydarzyło, dzięki czemu otworzyła się droga do kariery, z którą związała się na kolejne półtorej dekady.

Szefową się staje

Czy więc stewardessą się jest, czy bywa? Magda uważa, że stewardessą się staje z biegiem czasu. Jednym przychodzi to łatwiej, innym trudniej. Dzieje się tak, gdy nowa osoba uczy się odpowiednich reakcji na problematyczne sytuacje, notorycznie spotykane na pokładach samolotów i przyswaja sposób prowadzenia rozmów z pasażerami, gdyż dyskusje z nimi są często mocno specyficzne.

A pasażerowie są cwani. Doskonale wyczuwają, która osoba jest nowa, a która ma za sobą już parę lat pracy. Widzą niepewność albo zbytnią otwartość w twarzach i wiedzą, z kim mogą coś ugrać. Nieraz dzieje się tak, że jakaś świeża osoba zostanie wciągnięta w dyskusję i zacznie się łamać, podczas gdy po chwili podejdzie osoba starsza stażem i momentalnie wyjaśni sytuację, a pasażerowi pozostanie potulna kapitulacja. Radzenie sobie ze stresem podczas takich rozmów jest elementem szkolenia, natomiast prawdziwa szkoła życia ma miejsce dopiero na pokładzie już podczas pracy.

Tak samo jest zresztą z zagrywkami o podtekstach erotycznych. Pasażerowie widzą, którą osobę można nagadywać, wepchnąć jej swoją wizytówkę w rękę czy zapytać, w którym hotelu nocuje. Jeśli jest mniej pewna lub zbyt wylewna, z pewnością dopuści do takich sytuacji, nawet jeśli później się z nich wybroni. Stewardessa starsza stażem nie pozwoli sobie na to. Będzie doskonale wiedziała, jak zareagować w przypadku konkretnych zachowań i jak ukrócić ewentualne zapędy do podrywu. Czy będzie wyrachowana? Nie, to złe słowo. Musi umieć się bronić ale zachowywać się przy tym grzecznie i profesjonalnie. Nowi pracownicy szybko się uczą tej zawodowej uprzejmości.

Stewardessa musi być też jak MacGyver, umieć zrobić coś z niczego. Choć może brzmieć to przesadnie, w rzeczywistości często właśnie tak się zdarza – personel pokładowy staje w obliczu różnych problemów, z którymi musi sobie poradzić nie mając do dyspozycji odpowiednich środków. Coś, co na ziemi wydaje się trywialne, w powietrzu już takie nie jest. Pod presją czasu, podczas lotu, pozornie proste rozwiązania mogą nie mieć znaczenia. Pewnym jest więc, że jeśli ktoś ma znaleźć wyjście ze skomplikowanej sytuacji, to będzie to doświadczona szefowa pokładu. Ta umiejętność jest nabywana z czasem pracy, by w końcu stać się cechą charakteru. Magda uważa, że zaradność, jaka pomaga jej w życiu codziennym, umiejętność nietracenia głowy i błyskawicznego znajdowania rozwiązań czy kombinowania to wszystko, czego nauczyła się przez lata pracy na pokładach samolotów.

Szkoła dyscypliny

Magda została stewardessą w 2000 roku. Miała wtedy dwadzieścia lat, rozpoczęła studia w nowym miejscu i nie ukrywa, że zarówno młodość jak i nowe życie były mocno kuszące. Sądzi, że ta praca uchroniła ją przed różnymi niebezpieczeństwami czy wpadnięciem w złe towarzystwo, co mogło jej grozić, gdyby w jej życiu nie pojawił się narzucony odgórnie rygor. Może dzięki temu nigdy nie przewróciło się jej w głowie. Musiała wstawać rano, dbać w swój wygląd, o wyprasowany mundur. Nauczyła się punktualności i poważnego podejścia do wiedzy, jaką nakazane jej było posiąść. Szkolenia i briefingi przed lotem były normalnością. Nie mogła sobie pozwolić na typowe życie studenckie ze względu na zróżnicowany grafik pracy. Ale wyborów dokonywała z pełną świadomością. Zarobki były dobre, musiała więc podjąć decyzję – bawić się na imprezach czy czasem odpuścić te kilka drinków, wstać rano do pracy i zwiedzić trochę świata zgarniając za to całkiem przyzwoitą wypłatę. Nauczyło ją to dyscypliny. Dla młodej dziewczyny w nowym miejscu to doskonała szkoła życia.

Pokładowy styl życia

Wysyłając CV do swojej pierwszej linii lotniczej nie wiedziała właściwie, na co konkretnie aplikuje, ani na czym polega ta praca. Nie znała nikogo, kto byłby zatrudniony jako personel latający. Ale już podczas szkoleń atmosfera bardzo jej się spodobała. Dzięki licznym szkoleniom językowym i lotniczym, godzinom spędzonym razem z innymi załogantami, w zespole wytworzyła się specyficzna więź. Byli niewielką grupą, toteż szybko zaczęli stanowić rodzinę. W fantastycznej atmosferze aż się chciało pracować. Choć wcale nie było łatwo, zarywało się noce, zmagało ze stresem i różnymi sytuacjami na pokładzie to wiadomo było, że spędzi się czas z fajnymi ludźmi za godziwe wynagrodzenie. Jak mówi Magda, na początku było malinowo. Lotnictwo ma coś w sobie, że możesz się nim zachłysnąć. Klimat w tej branży jest niepowtarzalny, a ludzie tak pozytywnie specyficzni, że kto tu trafi, nie będzie szukał alternatyw.

Magda niewiele razy korzystała z biletów lotniczych czy zniżek, do których dostęp mają pracownicy pracujący na pokładach samolotów. Dla wielu jednak osób jest to doskonały sposób na zwiedzenie świata. Nieraz po to właśnie zatrudniają się w liniach lotniczych, by dzięki specjalnym ulgom na bilety zobaczyć miejsca, do których podróże byłyby trudniej osiągalne albo nie planowane w pierwszej kolejności. Ale nie tylko tańsze wakacje umożliwiają podbijanie świata. Już samo latanie zarobkowe oferuje możliwość spędzenia czasu w różnych miastach. Choć pobyty zdarzają się rzadziej i są krótsze niż jeszcze niedawno, to nadal można na nich skorzystać. Magda najbardziej ceni sobie loty czarterowe, gwarantujące załogom spędzenie kilku dni w ciekawych miejscach. Najbardziej zapadła jej w pamięć Islandia, której innym sposobem z pewnością by nie zwiedziła, bo nawet nie przyszłoby jej to do głowy. A tak zakochała się w tym miejscu i planuje do niego powrócić.

Raz gorzej, raz lepiej

Niewielu zostało do dziś ludzi, z którymi rozpoczynała swoją przygodę z lataniem. Obecnie, na pokładach pracują osoby albo z bardzo dużym stażem albo takie, które na pokład trafiają na chwilę – by dorobić, by spróbować czegoś nowego, by poznać świat. Środowisko przestało być tak hermetyczne, zmieniła się atmosfera pracy. Piętnaście lat temu rynek wyglądał zupełnie inaczej.

Magda doświadcza kryzysów motywacyjnych średnio co cztery lata pracy. Podobnie zresztą, jak wielu ludzi pracujących długo w jednym miejscu. Z czasem po prostu pewne rzeczy zaczynają nużyć. Wśród kwestii najbardziej doskwierających w zawodzie stewardessy, zwłaszcza po wielu latach, Magda wymienia nienormowany czas pracy. Nieraz było tak, że nie mogła nic zaplanować, a nawet jeśli już była umówiona to nie docierała na miejsce z powodu opóźnionego lotu. Umówienie się z przyjaciółką czy dentystką do dziś graniczy z cudem, gdyż nigdy nie wiadomo, czy samolot doleci na miejsce o określonej godzinie. Kiedyś mgła sprawiła, że miała problemy z dotarciem na ślub brata. Innym razem przez trzy dni wraz z innymi członkami załogi siedzieli na lotnisku przez problemy z pogodą. Za darmo, bo stewardessie się płaci za godziny spędzone w powietrzu, a nie na lotnisku.

Wypalenie zawodowe? Pewnie tak. Albo po prostu dawny entuzjazm przeminął. Kiedyś chodziła do pracy z radością, by z fantastycznymi ludźmi spędzić kolejny dzień. Teraz pracuje już tylko dla pieniędzy. Brak wpływu na wiele sytuacji podczas lotu, a także uciążliwe uzależnienie od grafiku, mogą w pewnym momencie się znudzić. Podobnie, jak odpowiadanie na te same, głupie pytania pasażerów i radzenie sobie z ich humorami.

To jest w sercu

Ale czy potrafiłaby pracować w biurze albo korporacji? Nie umie sobie odpowiedzieć na to pytanie. Nigdy nie próbowała i nie wie, czy spróbuje. To, że akurat teraz praca ją znużyła nie oznacza, że przestała ją lubić. Nie umie też powiedzieć, co jest najfajniejsze, a co najgorsze w pracy stewardessy. Po tylu latach już zwyczajnie o tym nie myśli. Nie rozumie zachwytu sąsiadów, gdy patrzą na nią idącą w mundurze do samochodu. Ale nigdy nie żałowała, że trafiła na pokład. Choć zmieniły się czasy i ludzie, a jej entuzjazm osłabł, to ta praca pomogła jej skończyć studia. Grafik, jakkolwiek byłby męczący, dawał jej często dni wolne wtedy, gdy potrzebowała. Wypłaty nie były małe i teraz, choć warunki są trochę gorsze niż były, to nadal zarabia więcej, niż mogłaby dostać w biurze. To jeden z haczyków, który daje do myślenia, czy faktycznie chciałoby się zmienić branżę na inną.

Zresztą Magda sądzi, że jeśli ktoś, jak ona, przesiąkł na dobre tym środowiskiem, to trudno mu byłoby się z nim rozstać. Kto raz się zwiąże z lotnictwem, zawsze będzie do niego wracał, przynajmniej myślami. To wspaniały świat, intrygujący i pociągający. Po latach niektóre rzeczy mogą się znudzić, jak wszędzie. Ale nie zmniejszają one plusów pracy w tej branży. Ciężko to wytłumaczyć, ale łapie się jakiegoś bakcyla. Choć wiele razy myślała o odejściu, to coś ją powstrzymywało. Coś, co zaczyna siedzieć w sercu od pierwszego lotu.

Stewardzi na pokładzie

Czy dużo panów szuka zatrudnienia jako personel pokładowy? Owszem, dużo. A na pewno wystarczająco, by ich obecności nie można było marginalizować. Choć kapitanom zdarza się wypowiedzieć o swoim personelu podczas danego rejsu per dziewczyny nawet wtedy, gdy faktycznie mają do dyspozycji samych mężczyzn. Utarty w społeczeństwie pogląd, że stewardzi to przede wszystkim osoby homoseksualne, jest tak samo prawdziwy, jak i złudny. W szeregach różnych linii lotniczych jest mnóstwo mężczyzn o różnorakiej orientacji. Magda mówi, że jej koledzy znają się na swojej pracy ale to właśnie z gejami pracuje się najlepiej. Obok nich jest jednak duża grupa mężczyzn heteroseksualnych, wśród których zawód ten zyskuje coraz większą popularność. Jednakże, z powodu tego stereotypu, panom przychodzi czasem zmierzyć się z uwłaczającymi i poniżającymi uwagami ze strony pasażerów. Niestety, kto nie umie sobie poradzić z lekceważącymi zaczepkami, łatwo da sobie wejść na głowę i najprawdopodobniej rychło będzie szukał innej pracy. Są jednak tacy, którzy potrafią szybko i skutecznie ukrócić kąśliwe uwagi kierowane pod swoim adresem. Za przykład niech służy pewien steward jednej z polskich linii lotniczych, którego interwencja u kapitana doprowadziła do przerwania kołowania samolotu. A pasażer, który zdaje sobie nagle sprawę, że swoim zachowaniem powoduje zatrzymanie samolotu zmierzającego do pasa startowego i czym to może grozić, momentalnie pokornieje.

Świat pełen przygód…

Stereotypy odnośnie życia stewardessy często podszyte są z jednej strony fantazjami, a z drugiej – strachem przed lataniem. Jest to zawód, o którym pogląd bierze się głównie z filmów, a mało kto ma okazję, by go skonfrontować z rzeczywistością, poznać jego prawdziwą twarz. Tym bardziej, że w każdej plotce jest ziarno prawdy. I, jak wszędzie, wszystko zależy od człowieka, od jego chęci i predyspozycji do danych zachowań, a także od destynacji, do których lata, towarzystwa, z jakim pracuje czy długości pobytów, pozwalających (lub nie) na przeróżne, niezobowiązujące wyskoki. O tym, jak skrajnie różne mogą jednak być te doświadczenia, świadczą wspomnienia dwóch innych stewardess z wieloletnim stażem. Pierwsza z naszych rozmówczyń wspomina, że podczas pracy miała wielu partnerów w czasie dłuższych czy krótszych pobytów – zarówno wśród stewardów, jak i pilotów. A gdy w ostatnim czasie w ich firmie skrócono czas pobytu w jednej z lokalizacji to zarówno ona, jak i jej koleżanki bardzo nad tym ubolewały. Okazało się, że ograniczyło to możliwość spędzenia paru dodatkowych godzin ze swoimi kochankami. Na przeciwległym biegunie można za to znaleźć drugą z rozmówczyń Pomysłu Na Życie, której nie zdarzały się zbyt często przygody tego typu. Nie zaobserwowała też, mimo wielu lat pracy, żeby dookoła niej kwitło wyuzdanie. Negowała również pogląd o kapitanach jako o kobieciarzach twierdząc, że poza jednym wyjątkiem nie zna nikogo, kto by wykorzystywał dłuższe pobyty do zdradzania swych partnerów pozostawionych w domu. Jaki z tego wniosek? Praca personelu pokładowego daje duże możliwości frywolnych zabaw, lecz czy ktoś chce z nich korzystać czy też nie, to kwestia indywidualna.

… i niebezpieczeństw

Magda nie miała też wielu niebezpiecznych przygód związanych z lataniem. Jedno lądowanie awaryjne podczas piętnastu lat pracy to bardzo mało. A takie incydenty zdarzają się przecież co pewien czas. Turbulencje w locie, podczas których nieprzypięta, bo roznosząca akurat napoje stewardessa może się mocno poturbować, bijatyki na pokładzie, którym trzeba zaradzić, a podczas których można ucierpieć, usterki techniczne powodujące pełne napięcia przymusowe lądowania samolotów, kiedy to szczególnie należy zachować zimną krew i dbać o dobro pasażerów, nie podsycając paniki – takie rzeczy się zdarzają, choć nie na co dzień. Można pracować kilkanaście lat i się z nimi nie zetknąć. Lecz można też mieć mniej szczęścia w tym temacie. A tego drugiego na pewno nikomu nie życzymy.

Stewardessa – złota kobieta

Często jest tak, że praca ciekawa jest zarazem niebezpieczna. Praca z ludźmi powoduje w pewnym momencie znużenie ich humorami. Personel pokładowy, często ignorancko postrzegany w kategorii podniebnych kelnerów, musi radzić sobie z naburmuszonymi zachowaniami polityków, celebrytów i sportowców, patrzących na innych z góry. Oczywiście, nie każdy jest taki ale nasi rozmówcy zgodnie wymieniają te profesje jako najczęściej dające się we znaki na pokładach samolotów. Do tego zarobki, które są duże, ale w sezonie zimowym, gdy lata się rzadziej, jednak trochę mniejsze.

Lecz coś za coś. W przypadku pracy na pokładzie, plusy zdecydowanie przewyższają minusy. Być może to adrenalina związana z lataniem i pewna swoboda bytu, wynikająca z niemożności stabilizacji choćby przez kontraktowy nieraz model zatrudnienia i pracę piątek, świątek i niedziela powodują, że ludzie pracujący w lotnictwie mają bardziej swobodne i otwarte podejście do życia. A być może to zbyt daleko idące uogólnienie. Ale coś musi być na rzeczy, skoro w środowisku lotniczym pojawia się opinia, że stewki to złote kobiety, a jeśli z kimś ma się trafić na bezludną wyspę to tylko z jedną z nich.


Źródło zdjęcia głównego: pl.wikipedia.org / Na zdjęciu stewardessa linii Austrian Airlines